Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?

Według mnie te trzy słowa najlepiej oddają to czym jest Eucharystia.

Spotkanie:

Przychodzę do mojego Taty – wszechmocnego, niepojętego i nieograniczonego Boga, który jednocześnie chce mnie mieć jako swoją córkę. Z moimi bramkami, niedoskonałościami, niewiedzą, z całym bagażem błędów i ograniczeń. Nie brzydzi się moim grzechem i nie zniechęca kiedy proszę Go setny raz o wybaczenie tego samego. On wielki Stwórca tego świata chce właśnie mnie - takie nic w oczach wielu  ludzi ale dla Niego jestem jak źrenica oka - ważna i kochana.

Skąd to wiem? Bo mi powiedział. Zawsze, kiedy się spotykamy, mówi że ukochał mnie odwieczną miłością, która zaprowadziła Go aż na krzyż. Moje imię jest wyryte na Jego dłoniach. Dla mnie jest więźniem tabernakulum, czeka tam i jest do mojej dyspozycji przez 24h na dobę. Nie nudzi się mną. Cierpliwie poucza i pociesza mnie swoim Słowem. Podnosi z kolan, przywraca godność i całuje. Jego obietnice są nieodwołalne.

Pokarm:

Bóg przybrał postać zwykłego, powszedniego chleba. Jednak ten Chleb choć taki malutki ma wielką moc przemienienia mnie w Niego. Nie działa tak jak pieczywo ze sklepu,  które codziennie pochłaniam a mój organizm czerpie z niego energię do życia.  On ukryty w małej Hostii działa na odwrót. On przemienia mnie w Siebie.

Czyż to nie piękne? Czyż to nie jest cudem, że w moim krwiobiegu płynie Jego krew, że moje myślenie zaczyna być Jego myślą i że coraz bardziej upodobaniem się do mojego Boskiego Taty?

Dziękczynienie:

Zupełnie zmienia perspektywę postrzegania rzeczywistości. Kiedy Mu mówię, że Go kocham, On sprawia, że czuję się jeszcze bardziej kochana. Kiedy dziękuję, że mi wybacza, On daje mi łatwość wybaczania innym. Kiedy się zachwycam Jego dobrem i hojnością, On daje wciąż więcej i więcej….

Dlatego każdego wieczoru kiedy planuje kolejny dzień zaczynam od zastanowienia się gdzie i kiedy pójdę na Mszę świętą. Czasem idę rano i wówczas Eucharystia jest dobrym początkiem dnia. Tak rozpoczęty dzień zawsze się udaje jest radosny. Czasem idę na Eucharystię w czasie przerwy  w pracy wówczas to spotkanie z Panem jest miłą odmianą, ucieczką od zgiełku, chwilą wytchnienia i uspokojenia myśli. Kiedy natomiast Eucharystia kończy mój dzień a w domu okazuje się, że jest jeszcze dużo do zrobienia, Pan oddaje „stracony” dla Niego czas i jeszcze dodaje sił żeby wszystko ogarnąć.

Z Eucharystii czerpię siły, pokój, dobro i uśmiech.

Eucharystia uczy mnie miłości, empatii i pokory.

Kieruje moją uwagę na drugiego człowieka. Wyzbywa z egoizmu.

Pozwala odważnie kroczyć za Jezusem i nie przejmować się tym, co o tym sądzi świat.

Agnieszka Kudyba