Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?

Dzielić się z innymi na temat Eucharystii, z jednej strony, jest zadaniem niewykonalnym, bo żadne słowa nie są w stanie opisać misterium, w którym Jezus jest Emmanuelem – Bogiem z nami, czy to we wspólnocie Kościoła podczas mszy świętej czy osobiście w sercu każdego jej uczestnika. Ale z drugiej strony, jeśli wyznawca Chrystusa milczy o Eucharystii i zachowuje bogactwo tego spotkania z Jezusem dla siebie, niekoniecznie jest odważny. Dlatego przekraczając obie granice niepewności postanowiłam spróbować podzielić się świadectwem mojego doświadczenia Eucharystii, która od lat nie jest wyłącznie obowiązkowym przykazaniem kościelnym, ale również ważnym znakiem mojego codziennego pielgrzymowania. Wśród wielu sensów Eucharystii wybieram trzy najważniejsze.

1) Niedoceniony SKARB – doświadczenie ostatniego 1,5 miesiąca „uczestnictwa” w codziennej mszy św. przed ekranem telewizora uświadomiło mi ogromną wartość spotkania z Jezusem na Eucharystii i przyjmowania go realnie do mojego serca. Oczywiście komunia duchowa była pięknym wyrazem przynależności duchowej i znakiem oczekiwania na rzeczywiste uczestnictwo w Jego Uczcie. Ale teraz już mam pewność, że nigdy nie może być ona substytutem dla mojego życia wiarą. Bo tylko kontakt z Jezusem na Uczcie Jego Słowa i Eucharystii oraz we wspólnocie wiernych są SKARBEM Kościoła. Doceniam to jeszcze bardziej w refleksji i na modlitwie, troszczę się o niego i pielęgnuję „tu i teraz”, bo jutro jest nieznane i może przynieść kolejną niepewność.

2) Żywa OBECNOŚĆ - Eucharystia jest dla mnie obecnością Jezusa, który mnie zawsze zaskakuje, przekracza przygotowane przeze mnie scenariusze uczestnictwa w niej i pokazuje, że do Niego „po prostu się przychodzi”. On wzywa, a ja próbuję przyjąć Jego łaskę. Jedną z moich wieloletnich praktyk jest, aby na mszę świętą „nie wpadać” w ostatniej chwili, bo to będzie stracony czas, jakkolwiek to można rozumieć. Jeśli Eucharystia jest dla mnie spotkaniem z Jezusem – moim Zbawicielem, a tak jest, który towarzyszy mi na drodze do Ojca, to staram się przygotować na mszę świętą wcześniej przez adorację Najświętszego Sakramentu: wyciszam się i nic nie mówię - On wie, co mi jest potrzebne.

3) Wyzwanie TAJEMNICY – uczestnictwo w Eucharystii, to ogromne wyzwanie dookreślone w potrójnym sensie:
a) Jezus kieruje do mnie Słowo, bym przemieniała moją codzienność.
b) Jezus przychodzi do mnie w komunii świętej, a przy słowach kapłana „Ciało Chrystusa” świadomie wypowiadam „Amen”. W ten sposób daję przyzwolenie Mu na zamieszkanie w moim sercu, które nigdy nie będzie godne, by On tam był. Ale proszę Go, żeby pomimo mojej grzeszności nie opuszczał tego miejsca, ale podtrzymywał swoją obecnością moje istnienie.
c) Jezus posyła mnie poza mury świątyni i uzdalnia do dawania o Nim świadectwa wobec moich braci i sióstr. Ale nie chodzi o moralizowanie, ale właśnie o świadectwo wyruszania ciągle, na nowo i z uporem w drogę i próbowania żyć z Nim i tym co otrzymałam od Niego na mszy świętej. Zdecydowanie wybieram świadectwo milczenia, „rozważania w sercu”, służby, otarcia łez potrzebującemu i podtrzymania zranionego ciała i ducha innych, niż moralizowanie czy spieranie się na temat Jezusa.

I tylko mam jedno pragnienie serca, żeby Jezus dawał mi ciągle łaskę, bym była Jemu wierna do końca, czyli czasu wyznaczonego mi na ziemi.

Barbara